Wpadłeś w długi? Nie wpadaj w panikę!
Na temat obrony przed nadmiernym zadłużeniem, rozmawiamy z naszym ekspertem od antywindykacji i upadłości konsumenckiej Krzysztofem Oppenheimem, prowadzącym Kancelarię Usług Finansowych
HomeTrendy - „Polska na bogato”, „Polacy odzyskali godność i wyszli z ubóstwa” – takie hasła promują dziś niektóre media. Czy w tej sytuacji, wciąż tak bardzo się zadłużamy?
Krzysztof Oppenheim – W tej kwestii nic się nie zmienia. Od lat. Te same media - także te, które popierają opozycję - nachalnie wciskają nam kit, że musimy wciąż coś kupować. Jakbyśmy tylko po to żyli. Jak słyszę w telewizji hasło „spełnij swoje marzenia na kredyt” – robię się agresywny. Bo wiem czym to się kończy.
HT - Podoba mi się Pana punkt widzenia. Osobom, które wpadły w pętlę kredytową często się przypisuje bezmyślność, nadmierną rozrzutność, czy też działanie w złej wierze. Sądy upadłościowe zarzucają takim osobom rażące niedbalstwo. A w Pana opinii są to ludzie, którzy stali się ofiarami „wszechobecnej mody na niepohamowaną konsumpcję” – gdzieś widziałem w sieci taką Pana wypowiedź.
K.O. – Dzięki tak łatwemu dostępie do pozyskania pożyczek, zarówno bankowych, jak i od lichwiarzy, trudno się pohamować przed zbędnym zakupem. Szczególnie, że każdy chce być od czasu do czasu ważną personą w swoim otoczeniu. Poklask można zdobyć np. przez zaszpanowanie nowym autem, czy garniturem od Armaniego. Czasem wystarczy jakiś gadżet typu najnowszy ajfon – i już brylujemy na swoich „salonach”.
HT - Rozumiem, że taka zabawa w „chwilowego bohatera” łatwo wciąga?
K.O. – No właśnie! Problem powstaje wtedy, jeśli te „zabawki” zaczynamy nabywać seryjnie, korzystając ze środków pożyczonych, a nie własnych. Obecnie takie działania są po prostu wpisane w życie człowieka, mało jest ludzi na tyle rozsądnych, aby tej modzie się oprzeć.
HT - Jednym słowem świat dziś wymusza od nas, abyśmy się ciągle zadłużali – bo inaczej mamy marne notowania w swoim środowisku. Ale jest też druga strona medalu: nadmierne zadłużenie może powodować utratę płynności finansowej. A to już tylko krok do wpadnięcia w pętlę kredytową.
K.O. – Sporo znam takich przypadków. Ale w pewnym momencie następuje przebudzenie. I otrzeźwienie. Przestajemy się zastanawiać czym jutro zaszpanujemy znajomym, tylko skąd wezmę środki na spłatę kolejnej raty. Albo na zapłatę czynszu za mieszkanie, czy zakup pożywienia.
HT - Jaka jest wtedy pierwsza reakcja takiej osoby? Panika?
K.O. – Tak – i to pewnie w stu procent przypadków. Tego się nie da wyeliminować. Ważne jest jednak, jakie będą nasze dalsze kroki.
HT - Omówmy je zatem, pewnie ma Pan w tej kwestii ogromne doświadczenie.
K.O. – Wariant pierwszy – chyba najgorszy. Wpadamy w dziwny stan otępienia, kiedy to przez kolejne miesiące koncentrujemy się jedynie na tym, aby pospłacać wszystkie raty. Szukamy wtedy kolejnych chwilówek, pożyczamy środki od znajomych i rodziny. Zwykle w tym okresie ograniczonej świadomości „zapominamy” o innych zobowiązaniach, np. o opłaceniu czynszu, czy też rachunków za media. Po kilku miesiącach takiego działania, kiedy to mamy do czynienia jakby z człowiekiem – zombie, sytuacja dłużnika robi się gorzej niż tragiczna. Ale i tej opresji można wyjść. Tyle, że już nie bez strat.
HT – A inne warianty? Jak zachowują się inni dłużnicy, którzy utracili płynność finansową?
K.O. – Wariant drugi – także nie polecany. Depresja leczona alkoholem. Wbrew pozorom takie działanie jest mniej szkodliwe dla dłużnika, od wariantu pierwszego, bo … nie powoduje znaczącego wzrostu zadłużenia. Wtedy też jest większa szansa, że ktoś z otoczenia „wstrząśnie” taką osobą – na przykład najbliższa rodzina, lub przyjaciele – i powie: „stary, weź się w garść!” Dość często to pomaga.
HT – Rozumiem, że w pewnym momencie świadomość wraca. Dłużnik chce wyjść z tej matni i zaczyna szukać pomocy.
K.O. – Wtedy jest szansa na ratunek. Moim zdaniem to jest najważniejszy moment dla osoby nadmiernie zadłużonej. Chłodny rachunek sumienia i takie przemyślenia: jeśli nie zacznę szukać pomocy to utonę! Alkohol mi nie pomoże. Dość z pożyczkami! Muszę coś z tym zrobić!
HT – I co wtedy? Upadłość konsumencka?
K.O. – Zgodnie z obecnie obowiązującą ustawą dotyczącą upadłości konsumenckiej, osoba zapętlona w długi, ma małe szanse na uzyskanie statusu upadłego. A jak ktoś ma majątek, np. dom lub mieszkanie – upadłość zwykle się takiej osobie nie opłaca. Konieczna jest wtedy – na początek – fachowa porada antywindykatora. Ważne jest też, żeby takiej sytuacji nie trafić na fuszera, czy naciągacza. Niestety: takich „doradców” jest w naszej branży sporo.
HT – Dalej jakoś nie widzę rady dla takiej osoby. Przecież antywindykator to nie Harry Potter, który machnie różdżką, a długi znikną. A może się mylę i Pan zna takie sztuczki (śmiech)?
K.O. – Przykro mi, ale nie znam. W działaniach antywindykacyjnych nie ma żadnej magii. W 90 procentach to solidne rzemiosło. Początek – w każdym przypadku – to gruntowna, bardzo szczegółowa analiza sytuacji dłużnika. Potem następuje „leczenie” – zwykle współpraca z taką osobą trwa nie krócej niż 6 miesięcy.
HT – Od czego zaczynamy? Tniemy na drobne kawałki wszystkie karty kredytowe?
K.O. – To nie wystarczy. Ja, prowadząc sprawę danej osoby, zawsze zaczynam od edukacji. Nauka ta obejmuje m.in. pozyskanie wiedzy, jak powstaje tytuł egzekucyjny.
HT – To chyba proste – nie spłaca się kredytu i przychodzi komornik. A potem wszystko zabiera.
K.O. – Tak właśnie najczęściej myślą dłużnicy – zanim do mnie trafią. Komornikofobia często zmusza je do działań absurdalnych, o których mówiłem wcześniej. Cała praca fachowca od antywindykacji to skuteczne działania prewencyjne, które zapobiegają egzekucji komorniczej. Mało kto wie, że jeśli podejmujemy stosowne działania obronne, to od zaprzestania spłaty długu do ewentualnej, przysłowiowej „wizyty komornika” mija nie mniej niż 2, czy nawet 3 lata. Ale to nie wszystko: bardzo często się zdarza, że firma pożyczkowa lub bank idzie do sądu po tytuł egzekucyjny, a tam dostaje łupnia i dług idzie w powietrze! Wbrew powszechnemu mniemaniu - to bardzo częsty przypadek.
HT – Wciąż tego nie czuję. Na początek: dłużnik dzięki Panu pozyskuje określoną wiedzę. Ale co z długami?
K.O. – W dużym uproszczeniu można przyjąć, że pożyczek niezabezpieczonych się po prostu nie spłaca. Nic, a nic. Są czasem wyjątki, ale do tego właśnie potrzebna jest gruntowana analiza sytuacji dłużnika.
HT – Fajna perspektywa i dobrze się tego słucha. Miałem 30 albo 40 pożyczek, wcześniej się martwiłem jak je wszystkie spłacić – a teraz mogę te wszystkie zobowiązania zupełnie zignorować! To chyba od razu czuję się bogaty! Czy tak to działa?
K.O. – Moja metoda obrony przed skutkami nadmiernego zadłużenia jest oczywiście kontrowersyjna. Oraz bardzo niepoprawna politycznie. Ale ma też jedną istotną zaletę: jest skuteczna. A przecież po to przychodzą do mnie zadłużone osoby: abym im naprawdę pomógł. A nie tylko pocieszał dobrym słowem.
HT – A jak wygląda rachunek ekonomiczny takich działań? Może jakieś przykłady?
K.O. – Pod moją „opieką” znajduje się m.in. kilku lekarzy (skorzystali z tzw. kredytów na oświadczenie – w dużej ilości), a także wielu przedsiębiorców, którym powinęła się noga i zostali z potężnymi długami, których nie są w stanie spłacać. Załóżmy, że taka osoba „dorobiła” się zobowiązań na łączną kwotę grubo ponad 1 mln zł, gdzie miesięczne raty wynoszą blisko 20 tysięcy zł, lub więcej. Jeśli chodzi o koszty współpracy takiej osoby z profesjonalną kancelarią antywindykacyjną, powinny one zmieścić się w kwocie do 2 tys. zł miesięcznie. Czasem nawet mniej – zależy to od ilości zobowiązań, a także od fazy danej sprawy.
HT – A inne koszty takiej współpracy? Pewnie doraźna pomoc to nie wszystko?
K.O. – Dochodzą jeszcze koszty związane z postępowaniami sądowymi, także trochę innych wydatków. Ale nawet je uwzględnimy – i to w wersji maksymalnej - będzie to „mały pikuś” w porównaniu z regularną spłatą wszystkich zobowiązań.
HT – Więc zamiast 20 tysięcy miesięcznie płacimy 2, czasem coś trzeba „zainwestować’ w proces sądowy, jak zostaniemy pozwani. No ale ta dole vita chyba kiedyś się skończy? Jak Pan mówił za 2-3 lata wierzyciel może zdobyć tytuł egzekucyjny i wysłać do nas komornika. I co wtedy?
K.O. – … i wtedy komor stwierdza ze smutkiem, że od tego dłużnika się nie pożywi. Bo tenże – nic nie ma! To trochę tak jak na Święta mają do nas przyjechać goście: jeśli wiemy o tym wcześniej, zdążymy się przygotować. Czyli zrobić zakupy i dom wysprzątać. Na przyjście komornika też trzeba się przygotować, a mamy na to co najmniej 2 lata! W tym czasie można zrobić niemal wszystko: nawet przeistoczyć się z Billa Gatesa w osobą bezdomną i uzyskującą dochody tak małe, iż nie podlegają one egzekucji.
HT – Brzmi to logicznie, a nawet prosto. A co na to banki, które nie odzyskają kapitału z udzielonych kredytów?
K.O. – Jest to wliczone w ryzyko biznesowe ich działalności. Jak ktoś handluje jajami, musi się liczyć z tym, że czasem część ich się potłucze. Taki biznes. Poza tym, przecież bank mógł się przed takim scenariuszem łatwo zabezpieczyć!
HT – Jak?
K.O. – Najprościej na świecie: nie udzielić kredytu danej osobie! Wszak właśnie za to bankowcy wypłacają sobie kosmiczne pensje: za właściwą ocenę ryzyka kredytowego.
HT – Pana poglądy są tak nietypowe w stosunku do tego, czego nas uczą od dziecka, że trudno mi przyklasnąć na takie rozwiązania.
K.O. – Proszę pamiętać: mnie zawsze interesuje człowiek. A nie jakiś tam bank, za którym kryją się miliarderzy, dopuszczający się przestępstw na ogromną skalę. Zwykle „w białych rękawiczkach”. Niepohamowana żądza pieniądza bankierów spowodowała kryzys finansowy z 2008 roku, o innych aferach w tej branży też dość często piszę. A ja bronię naszych rodaków przez bezwzględnością i chciwością ludzi z tego sektora. Taki sobie znalazłem sposób zarabiania na życie.
HT – Dziękuję za rozmowę. I … życzę Panu dalszych sukcesów
-----------------------------------------------------------------------------------
Krzysztof OPPENHEIM: ekspert finansowy od kredytów hipotecznych, restrukturyzacji i konsolidacji zobowiązań, związany z bankowością od 1993 r. Specjalizuje się także m.in. w upadłości konsumenckiej, rozwiązywaniu problemów kredytów „frankowych”, oraz w pomocy kredytobiorcom przy ich sporach z bankami. Od kilku lat prowadzi Kancelarię Finansową ze specjalizacją – antywindykacja.
Zobacz podobne artykuły:
Jak się legalnie pozbyć komornika? Oto kilka sposobów
Prawo i Finanse
2024.01.08
Czy odmrożenie kredytów wystarczy, by ruszyła sprzedaż mieszkań?
Prawo i Finanse
2022.12.30
Komornik nie taki straszny, jak go malują
Prawo i Finanse
2022.07.05
Meble z drewna brzozowego Amelia
Wyposażenie / Meble
2024.10.25
Postaw na kolekcję Gaja
Wyposażenie / Meble
2024.09.17
Udane połączenie
Wyposażenie / Meble
2024.07.31