Problemy z długami? Szukaj pomocy u antywindykatora
Szukaj pomocy u antywindykatora. Na czym polega antywindykacja i jak narodziła się ta branża w Polsce: na te tematy rozmawiamy z naszym ekspertem Krzysztofem Oppenheimem, prowadzącym Kancelarię Usług Finansowych, autorem blogów „Poradnik dla Zadłużonych” oraz „Witajcie w Banku-Stanie”.
HomeTrendy – Parę dni znalazłem ciekawą publikację w dzienniku Rzeczpospolita pt. „Pogromcy komorników”, której był Pan bohaterem, jako pionier antywindykacji. Gratuluję! Nota bene – Tekst jest bardzo ciekawy.
Krzysztof Oppenheim – Dziękuję. Bardzo się cieszę, że antywindykacja weszła na salony. Kiedy blisko 3 lata temu zaczynałem pracę w tej branży, uchodziła za mocno szemraną. Jak widać, obecne podejście mediów do tematu oddłużania, zdecydowanie się zmienia – na korzyść tej profesji.
H.T. – Czy faktycznie czuje się Pan pogromcą komorników? To z nimi Pan walczy, broniąc swoich klientów przed pozbawianiem ich mienia?
K.O. – Tytuł wspomnianego przez Pana artykułu jest bardzo nośny, temat zresztą trafił w Rzepie na pierwszą stronę. Niemniej jednak, takie określenie branży antywindykacyjnej – to duże przekłamanie.
H.T. – Czym zatem jest antywindykacja? Na czym polega Pana praca oraz innych kancelarii z tej branży?
K.O. – Bronimy klientów przed skuteczną egzekucją. W pierwszej kolejności: staramy się nie dopuścić do gry komornika. Mówię tu o prewencji.
H.T. – Znaczy namawia Pan Polaków, aby się nie zadłużali? Przecież jak Pana posłuchają, to nie będzie Pan miał klientów! (śmiech)
K.O. – Dobre! Mówiąc o prewencji, w tym wypadku chodzi o to, aby nie doszło do powstania
tytułu egzekucyjnego. Komornik wchodzi do gry tylko w takiej sytuacji, kiedy wierzyciel – czyli
bank, firma pożyczkowa, lub handlarz długami – uzyska tytuł egzekucyjny. Znaczy: kiedy wierzyciel wygra w sądzie pozew o zapłatę. Nie ma tytułu egzekucyjnego – nie ma komora. To proste.
H.T. – Rozumiem, że kancelarie antywindykacyjne stawiają na super profesjonalistów, którzy w sądzie – broniąc klienta – mają duże szanse, aby wygrać sprawę i oddalić pozew?
K.O. – Świetnie Pan to ujął. A jeśli tak się stanie – to dług znika.
H.T. – Optymistyczna perspektywa! Jak często wygrywacie w sądach pozwy o zapłatę, w tego typu sytuacjach?
K.O. – To zależy, kto jest naszym wrogiem. Najbardziej lubimy, kiedy naszym przeciwnikiem w sądzie są handlarze wierzytelnościami, zwani też jako firmy windykacyjne. Oznacza to, że z pozwem o zapłatę do sądu występuje nie ten podmiot, który zawarł umowę pożyczki z klientem, tylko nabywca danej wierzytelności. Patrząc na dokumenty dołączone do pozwu, widać gołym okiem, że dłużnika (naszego klienta) i powoda (domniemanego wierzyciela naszego klienta) nie łączy żadna umowa. A „dowody” na istnienie długu, które przedstawia powód, są średnio wiarygodne. Specjaliści od tego typu spraw zwykle nokautują wroga w sądzie, uwalniając w ten
sposób klienta od długu.
H.T. – Z jaką skutecznością wygrywacie? Sto procent? Czy może trochę więcej? (śmiech)
K.O. – Sąd to tylko sąd, nierzadko zdarzają się tam absurdalne wyroki. Statystyka pokazuje, że wygrywamy w 80 procentach przypadków.
H.T. – No dobrze, ale jeśli bank nie sprzeda długu i sam pójdzie do sądu z pozwem o zapłatę. Chyba wtedy tak lekko nie jest?
K.O. – Ma Pan rację. Jest znacznie trudniej wygrać taką sprawę, pewnie statystki spadają wówczas
poniżej 50 procent. Mając na uwadze przegraną w sądzie, pomagamy naszym klientom w zupełnie inny sposób.
H.T. – To znaczy jak?
K.O. – Wykorzystując nieprawdopodobną przewlekłość postępowań w naszych sądach, zabezpieczamy klientów przed ewentualną przegraną. Mamy na to mnóstwo czasu. Sprawa w sądzie może potrwać nawet do 5 lat, szczególnie, jeśli prowadzona jest w dużej aglomeracji, gdzie sądy są zawalone setkami tysięcy postępowań.
H.T. – Chyba rozumiem. Dopóki sprawa jest w sądzie i bank nie ma korzystnego dla siebie wyroku, to nie może iść do komornika, aby windykować dłużnika?
K.O. – Tak jest! A jeśli się to już wydarzy i kiedy do gry wkracza komornik – okazuje się, że … nasz klient nic nie ma. Ani mieszkania, ani samochodu, tym bardziej - żadnej gotówki na koncie. Jeśli nie jest pracownikiem etatowym, to zwykle nie wykazuje żadnych dochodów. Pomimo faktu, że jako przedsiębiorca całkiem nieźle przędzie – to częsty przypadek.
H.T. – … bo firma nie jest na niego, tylko na członka rodziny. Dobrze Pana zrozumiałem?
K.O. – Dobry przykład. Kontynuując temat egzekucji komorniczej: komornik więc, co prawda, posiada tytuł egzekucyjny, ale nie ma co zająć. Bo nasz klient nie posiada nic. Takie postępowanie jest szybko umarzane, a komornik szuka sobie … innego zajęcia.
H.T. – Teraz rozumiem, dlaczego uznawano antywindykację, jako „działalność szemraną”, jak Pan to ujął na początku naszej rozmowy. Skuteczna ucieczka przed wierzycielami nie jest w naszym kraju poprawna politycznie. Wszak od dziecka wbija się nam do głowy, że kredyty trzeba spłacać. Macie pewnie mnóstwo wrogów, szczególnie w branży finansowej.
K.O. – To prawda, wrogów ci u nas dostatek… Co do naszych działań, można przyjąć, że są one co najwyżej kontrowersyjne, ale zawsze zgodne z prawem. Należy pamiętać tu o jeszcze jednym fakcie: po drugiej stronie antywindykacji są podmioty, które czasem – wręcz – przypominają zorganizowaną przestępczość. Na dodatek są chronione przez system bankowo-sądowy.
H.T. – Uważa Pan, że w niektórych działaniach instytucji finansowych można dopatrzeć się znamion przestępstwa? Nie za ostro?
K.O. – Po prostu nazywam rzeczy po imieniu. Cała obecna bankowość opiera się – od minimum kilku lat – na kreatywnej księgowości. Banki znacząco zawyżają swoje dochody (w skali makro!), na co pozwala mechanizm wliczania nieotrzymanych odsetek do przychodów. Powstaje w ten sposób wirtualny, zupełnie urojony zysk, który pozwala wypłacać bankom nienależne dywidendy. W bankowości to działanie powszechne, a przecież jest to działanie na szkodę spółki. Jest na to odpowiedni paragraf w Kodeksie Karnym, tj. art. 296 kk. Pewnie jeszcze większe przekręty – także mowa tu o działaniach o charakterze przestępczym – mają na sumieniu tzw. firmy windykacyjne.
H.T. – Pewnie pije Pan do niedawnej afery GetBack? Proszę przybliżyć ten temat naszym czytelnikom.
K.O. – Jeszcze pod koniec lutego b.r. ówczesny prezes GetBacku Konrad Kąkolewski, w licznych wypowiedziach, przedstawiał świetlane wizje odnośnie przyszłości tego podmiotu. Tak czy owak w o statnim okresie GetBack uchodził ze jednego z liderów tej branży, takie niemal złote dziecko windykacji. Zupa się wylała w kwietniu tego roku, kiedy firma ta ogłosiła, że nie jest w stanie wykupić obligacji, chodziło wówczas o niecałe 100 mln zł. W tym samym czasie Komisja Nadzoru
Finansowego ogłosiła bardzo niekorzystny dla GetBacka raport, z którego wynika, że firma ta ściągnęła z rynku astronomiczną kwotę 2.6 mld zł w formie obligacji. Środki te, w znaczącej części,
to oszczędności naszych rodaków.
H.T. – I co się z tym pieniędzmi stało? Wyparowały?
K.O. – Tego się pewnie nie dowiemy. Doszło więc do absurdalnej sytuacji, kiedy to firma pomagająca odzyskać długi, sama ich narobiła na kwotę 2.6 mld zł, sprzeniewierzyła te środki w nieznany nam sposób i p ewnie niespecjalnie ma zamiar je oddać. W każdym razie nie uczynią tego
osoby za powyższe działania odpowiedzialne – Prezes Kąkolewski wyleciał z hukiem. Co wcale nie poprawiło humorów Polakom, którzy zawierzyli wcześniej jego słowom i z ainwestowali w o bligacje firmy GetBack. Często były to oszczędności ich życia.
H.T. – Nie przekona mnie Pan jednak, że długi bankowe należy z założenia ignorować, to jest nie przejmować się ich spłatą.
K.O. – Przecież tego nie powiedziałem. Trafiają do mojej Kancelarii wyłącznie klienci, którzy nie są w stanie spłacać swoich zobowiązań wobec banków lub parabanków, a nie takie osoby, które spłacać po prostu nie chcą. Przy obecnej, tak dużej dostępności do środków z instytucji finansowych, wystarczy lekki optymizm przy zaciąganiu zobowiązań, czy drobne potknięcie w biznesie, aby w c iągu krótkiego czasu stracić płynność finansową. W takich sytuacjach, z pomocą powinien przyjść kredytodawca, oferując spłatę zadłużenia w niższych ratach. Fachowo nazywa się
to restrukturyzacją.
H.T. – Jak rozumiem, banki bardzo niechętnie podchodzą do restrukturyzacji?
K.O. – Najczęściej nie wyrażają na nią zgody, lub zbyt wysoko stawiają poprzeczkę kredytobiorcy. W takiej sytuacji dana osoba staje przed wielkim problemem, bowiem miesięczne dochody są niższe od stałych kosztów. Wtedy najłatwiej jest pójść złą drogą – czyli szukać dodatkowych środków na spłatę rat, poprzez zwiększenie zadłużenia. W ten sposób wpada się w klasyczną pętlę kredytową .
H.T. – I co Pan takim klientom radzi?
K.O. – Uznaję, że skoro bank nie zgadza się na spłatę długu w ratach dopasowanych do aktualnych możliwości kredytobiorcy, to tak jakby odmawiał przyjęcia środków od dłużnika. Mam wtedy czyste sumienie, aby powiedzieć klientowi wprost: skoro bank nie chce od Pana/Pani zwrotu długu, to proszę całkowicie zaprzestać spłaty tego zobowiązania. I w tedy uruchamiamy machinę antywindykacyjną. Oczywiście jeśli dana osoba będzie zainteresowana współpracą na opisanych zasadach.
H.T. – Brzmi to przekonywująco. Czyli, po części, banki są same sobie winne, że ponoszą tak ciężkie straty na działaniach kancelarii antywindykacyjnych?
K.O. – Oczywiście. Na dodatek: ich wina jest podwójna. Po pierwsze: to po stronie banku leży decyzja, czy danej osobie (lub firmie) można udzielić kredytu. Bank to nie sklep samoobsługowy, gdzie przychodzą klienci i biorą sobie z lady samodzielnie towar w postaci pożyczek i kredytów. Bank ponosi typowe ryzyko biznesowe, w każdym przypadku, kiedy mamy do czynienia z transakcją kredytową. Po drugie, kiedy okaże się, że dłużnik ma problem ze spłatą zobowiązania, bank odwraca się do klienta plecami, mówiąc: to nie nasz problem, tylko kredytobiorcy. Właśnie na tej bazie rozwinęła się branża antywindykacyjna i pewnie będzie rosła w siłę. Wszak grubo ponad 2 mln naszych rodaków nie daje sobie rady ze spłatą zobowiązań, z czego zdecydowana większość dotyczy zaległości wobec instytucji finansowych.
H.T. – Bardzo dziękuję za ciekawą rozmowę. Mnie Pan przekonał, ale nie wiem czy tego samego zdania będą przedstawiciele lobby bankowego. (śmiech)
Kancelaria Krzysztofa Oppenheim
ul. Sobieskiego 60/11, 02-930 Warszawa,
tel.: 22 696 01 70
http://krzysztofoppenheim.pl
https://www.facebook.com/kancelaria.koppenheim
Zobacz podobne artykuły:
Jak się legalnie pozbyć komornika? Oto kilka sposobów
Prawo i Finanse
2024.01.08
Czy odmrożenie kredytów wystarczy, by ruszyła sprzedaż mieszkań?
Prawo i Finanse
2022.12.30
Komornik nie taki straszny, jak go malują
Prawo i Finanse
2022.07.05
Meble z drewna brzozowego Amelia
Wyposażenie / Meble
2024.10.25
Postaw na kolekcję Gaja
Wyposażenie / Meble
2024.09.17
Udane połączenie
Wyposażenie / Meble
2024.07.31